Serwis Polskiego Towarzystwa Genealogicznego

flag-pol flag-eng home login logout Forum Fotoalbum Geneszukacz Parafie Geneteka Metryki Deklaracja Legiony Straty
piątek, 19 kwietnia 2024

longpixel
longpixel

Nasi tu byli

arrow tomes
7:39:16 - 19.04.2024
arrow adamrw
7:38:51 - 19.04.2024
arrow JanKarJas3
7:38:42 - 19.04.2024
arrow Stryczynski_Kym
7:37:01 - 19.04.2024
arrow Ł.A.Rynkowski
7:34:29 - 19.04.2024
arrow andrzej_z
7:34:05 - 19.04.2024
arrow Paweł_Zawadzki
7:33:39 - 19.04.2024
arrow Małgorzata_Kulwieć
7:32:21 - 19.04.2024
arrow Marek70
7:29:58 - 19.04.2024
arrow Micha_Gaca
7:24:09 - 19.04.2024
arrow HannaMałgorzata
7:23:34 - 19.04.2024
arrow PawelKoss
7:22:52 - 19.04.2024
arrow didier_k
7:22:03 - 19.04.2024
arrow Chodonowski
7:20:07 - 19.04.2024
arrow Rebell_Cieniewska_Grażyna
7:20:01 - 19.04.2024
arrow karmat
7:19:53 - 19.04.2024
arrow roza.kruza
7:11:40 - 19.04.2024
arrow Richard1
7:07:59 - 19.04.2024
arrow Kazmierczak_Slawomir
7:07:03 - 19.04.2024
arrow braszyns
7:06:57 - 19.04.2024
arrow Słonka_KM
7:02:46 - 19.04.2024
arrow krozn
6:56:32 - 19.04.2024
arrow mwpch
6:55:57 - 19.04.2024
arrow Tomasz_Lenczewski
6:55:34 - 19.04.2024
arrow Sobierajski_Jan
6:55:30 - 19.04.2024
arrow pm2419
6:51:10 - 19.04.2024
arrow Madzik88
6:47:10 - 19.04.2024
arrow kujawiak
6:45:11 - 19.04.2024
arrow konrad87
6:44:33 - 19.04.2024
arrow Lukas1212
6:41:51 - 19.04.2024
Członkowie i sympatycy

Poczet pierwszych Mączków. Część I.
Dodano: sobota, 08 listopada 2008 - 20:27 Autor: Akczam67
MonografieInformacje o pierwszych Mączkach porozrzucane są w 12 różnych artykułach oraz w jeszcze większej ilości komentarzy – o bardzo różnorodnej tematyce. Nastał więc czas, aby te informacje pogrupować wokół konkretnych osób – tworząc „Poczet pierwszych Mączków”. W chwili obecnej przedstawiam pierwszą część tego projektu. Bohaterami szkicu są tutaj:
1.Mączka (Mączsław) z Żarnowa, wójt Żnina.
2.Mikołaj (Miczak) Mączka z Luboczy, szlachcic.

Mączka z Żarnowa, wójt Żnina.

Pierwszy bohater naszego szkicu stanowi najbardziej skomplikowany przypadek spośród wszystkich. średniowiecznych Mączków. W źródłach można znaleźć go pod kilkoma różnymi imionami: Męcel, Manczslav, Manczsla, Manczla, Mączka. Pozornie wygląda na to, że ta postać może być dość problematycznym „Mączką”, ale postaram się dowieść, że jest inaczej, i że jest to najprawdziwszy „Mączka”.
Mączka z Żarnowa w 1350 r. został wójtem Żnina. Jako wójt był przedstawicielem pana miasta, w tym wypadku arcybiskupa gnieźnieńskiego. Miasto lokowane według prawa niemieckiego posiadało własne władze: dziedzicznego wójta i ławę miejską, tj. zespół kilkuosobowy pełniący funkcje sądowe. Z czasem przedstawicielstwo patrycjatu miejskiego tzw. Rada miejska z burmistrzem na czele będzie starała się wykupić uprawnienia wójtowskie, ograniczając jego władzę do spraw sądowych, a potem nawet podporządkowując go sobie. Wójt zarządzał miastem w imieniu właściciela według prawa magdeburskiego, lub jego polskich odmian. W sądach towarzyszyli mu ławnicy spośród mieszczan. Wójt pobierał szóstą część czynszów należnych właścicielowi miasta i trzecią część pieniężnych kar sądowych. Posiadał młyny, rzeźnię, jatki mięsne i łąki. W pierwszej fali kolonizacji niemieckiej na ziemiach polskich, na Śląsku i częściowo w Małopolsce - wójtami bywali przeważnie mieszczanie niemieccy. Rychło możni polscy zaczęli przeznaczać do tej funkcji swoich krewnych, lub protegowanych. W Wielkopolsce i na Mazowszu wśród mieszczan przeważali zdecydowanie Polacy, a wójtami zostawali przeważnie przedstawiciele miejscowej szlachty polskiej.
W dokumentach nie znajdujemy określenia pozycji społecznej Mączki z Żarnowa, ale z dużym prawdopodobieństwem należy przypuszczać, że z pochodzenia był szlachcicem, ponieważ tak bywało w Wielkopolsce najczęściej, a także dlatego, że wszyscy pierwsi Mączkowie, jakich poznaliśmy, byli pochodzenia szlacheckiego. Żarnów, z którego pochodził nasz bohater, znajduje się koło Opoczna, w północnej Małopolsce, dawnej ziemi sandomierskiej (dziś to jest południowa część łódzkiego). W średniowieczu do dużego znaczenia doszedł w tamtym rejonie możnowładczy ród Odrowążów, który od XII wieku budował swoją domenę rodową na prawym brzegu Pilicy. Wkrótce stali się oni posiadaczami całego tamtejszego obszaru – powstała nawet wymowna nazwa „Opoczyńskie Państwo Odrowążów”. Ale znajdujący się w tamtej okolicy Żarnów, z którego przybywał Mączka - należał jeszcze do arcybiskupów gnieźnieńskich. Co tam robił w tym arcybiskupim miasteczku nasz bohater? Może był tam jakimś włodarzem, sołtysem, czy wójtem - w dobrach arcybiskupów? W każdym bądź razie musiał być kimś nieprzeciętnym, znać się na sprawach administracyjnych i sądowych – skoro to jemu powierzył arcybiskup funkcję wójtowską w innym swoim mieście, tj. w Żninie. Nie można też wykluczyć jakichś powiązań rodzinnych, które często decydowały o takich sprawach. Arcybiskup Jarosław Bogoria ze Skotnik był wybitną postacią w czasach Kazimierza Wielkiego, w tymi głównym specjalistą od spraw krzyżackich. Jako wybitny prawnik był redaktorem kodyfikacji polskiego prawa karnego i cywilnego, której dokonano na polecenie Kazimierza Wielkiego. Był więc autorem słynnych statutów wiślickich i nieszawskich.
Miasto Żnin znajduje się w północnej Wielkopolsce, na Pałukach. Zostało ono mocno zniszczone przez Krzyżaków w czasie wojny w 1331 r. i czekało na nowego budowniczego. To właśnie Jarosław Bogoria nazywany jest w Żninie drugim fundatorem miasta, a jego prawą ręką był w tym miejscu Mączka z Żarnowa. Wójt „Męcel” ( niestety, tak jest jeszcze w historii tego miasta) otrzymał przywilej na nową lokację miasta. Zachował się ten dokument i jego kopie. Muszę się pochwalić, że to właśnie w tym dokumencie odkryłem imię Mączsław. Jest to dokument nr 155, z 26 kwietnia 1350 r., znajdujący się w VI tomie Kodeksu Dyplomatycznego Wielkopolski. Oto jego istotne dla nas fragmenty:
„... Quia vero eadem advocacia in duabus partibus per redemcionem certe
pecunie ad nos est legittime devoluta, nos ne ipsa civitas careret gubernatore
legittimo, advocaciam fideli nostro Manczsloni de Zarnow, consideratis
ipsius fidelibus serviciis nobis exhibitis....”

I potem jeszcze dwukrotnie to imię (Manczsloni) występuje w tekście:

„....cuiuslibet iudicati per eundem Manczlonem et suos liberos...”
“...Conferimus eciam eidem Manczloni et suis liberis...”

Ku naszemu zdziwieniu zamiast „Męcla” znajdujemy tu imiona wójta zapisane jako: Manczsloni, Manczlonem, Manczloni. Poznajemy tutaj kolejno: celownik(Dat), biernik(Acc) i celownik(Dat) III deklinacji łacińskiej imienia „mączystego” Manczla (Mączla). Wiemy, że imię Manczla (Mączla) powstaje jako skrót od złożonego imienia Manczslav (Mączsław). Można je było tworzyć w dwojaki sposób, ale w tym przypadku obserwujemy tylko redukcję części członu drugiego imienia Mancz-slav: za pierwszym razem odjęto tylko ostatnią literę „v” (pozostał Mancz-sla), za drugim razem odjęto od tego jeszcze pierwszą literę członu drugiego „s”(pozostał Mancz- la). Jakby na potwierdzenie tego odnajdujemy w odsyłaczu „c”, że w drugiej kopii dokumentu figuruje imię „Manczslavi”, a nie Manczla, czy Manczsla. Manczslavi – to oczywiście Manczslav(Mączsław) w pierwszym przypadku, czyli w mianowniku(N). Wiemy, że imię „Mączka”(Manczka), podobnie jak „Mączla”(Manczla), powstawało również ze spieszczonego skrótu imienia Mączsław(Manczslav). W tym wypadku likwidowano by cały człon drugi (slav/sław) i dodawano spieszczająco-zdrabniający przyrostek „ka” (Mącz+ka=Mączka/Manczka; albo Mą+cz+ka). Gdzie tutaj więc można się doszukiwać imienia „Męcel”? Stanowi to tajemnicę autora komentarza do tego dokumentu. Ewidentnie w dokumencie znajduje się więc imię „Manczslav” i jego skrótowo-spieszczająca forma „Manczla”, a nie żaden „Męcel”. Z tego co napisałem przed chwilą, wynika, że gdyby w pierwszym dokumencie zamiast Manczla – figurowało imię Manczka(Mączka) – również byłoby to prawidłowe. Imiona Manczla i Manczka są kompatybilnymi spieszczeniami imienia Manczslav. W jaki sposób tworzono kiedyś skróty i spieszczania od imion złożonych - znajdziemy w „Nazwiskach Polaków” K.Rymuta, a ja streściłem to w artykule „Mączka.Leksykon”. No tak, ale gdzie tutaj mamy Mączkę z Żarnowa? Skrót, który przedstawiłem wyżej mógłby być tylko pośrednim świadectwem możliwości istnienia imienia „Mączka”, spekulacją słowotwórczo-gramatyczną - a tutaj potrzeba twardego dowodu, „czarno na białym”, umieszczonego w średniowiecznym dokumencie. Dokument taki za chwilę przedstawię. Znalazłem go w książce B. Ulanowskiego „Wizytacje dóbr arcybiskupstwa gnieźnieńskiego i kapituły gnieźnieńskiej z XVI w.” Tytuł dokumentu jest nieco mylący, bo wewnątrz książki znajdują się także dokumenty z lat 1285 -1532 zebrane przez Abdona Kłodzińskiego. Wśród nich zaś znajduje się jeden taki dokument z 1350 r., w którym przywilej wójtowski w mieście Żninie otrzymuje od arcybiskupa, właściciela Żnina – niejaki Manczka (Mączka) z Żarnowa. Oto fragmenty:
„... fideli nostro Manczkoni de Szarnow...”; „... per eundem Maczkonem...”; „...etiam eidem Manczkoni..”
W drugim zapisie, w którym imię występuje w czwartym przypadku (Acc.) niewątpliwie „połknięto literę „n” na końcu pierwszej sylaby. Rozpoznajemy natomiast w pierwszym i trzecim zapisie - doskonale znaną nam nazwę osobową Manczka (Mączka) w trzecim przypadku (Dat) rzeczowników III deklinacji łacińskiej . Szczegółową odmianę różnych „mączystych” nazw osobowych znajdziemy w Posłowiu do artykułów „Mączka. Etymologia(Glosa)” i „Odkrycie imienia Mączysław”, znajdujących się w komentarzach do tych artykułów. Całej tej historii z odkryciem nazwy „Mączka” w dokumencie z 1350 r. pikanterii dodaje fakt, że bardzo to nam przypomina wyżej przedstawione fragmenty z KDW, gdzie znajdowały się imiona Manczla i Manczslav (!). Chyba mamy więc kolejną kopię dokumentu z 1350 r.(!). Nie możemy jednak wykluczyć jakiejś pomyłki przy przepisywaniu kolejnych kopii. Obydwa te imiona (Mączla i Mączka), jak już informowałem wyżej, stanowią skrótowo-spieszczającą formę bazowego imienia Manczslav, i od każdego z tych imion można wrócić z powrotem do złożonego imienia Manczslav(Mączsław). Widzę tylko jedno wytłumaczenie tego fenomenu, że jedna osoba w trzech dokumentach, dotyczących tej samej sprawy nosi jakby trzy różne imiona. Otóż w średniowiecznej Polsce, podobnie jak to dzisiaj spotyka się w krajach anglosaskich, zdrobnienia pełniły w życiu publicznym równorzędną rolę z imieniem oficjalnym( np. James, Jim, Jimmy).
Jakkolwiek by jednak nie było, faktem niewątpliwym jest to, że imię wójta ze Żnina stanowi najstarszą nazwę osobową „Maczka,” jaką do tej pory udało mi się znaleźć w dokumentach. Jest to nazwa indywidualna, którą nazywamy imieniem, skrót spieszczony od złożonego imienia Mączsław . Oryginalne tutaj jest to, że odkrycie tego imienia wymagało analizy nazwotwórczej i gramatycznej. Identyczne imię Manczka( Mączka) nosił wójt miejscowości Golina, położonej w północno-wschodniej Wielkopolsce, niedaleko od Żnina(1393 r.). Ciekawe też, że niedaleko znajduje się miasto Pyzdry, w którym od roku 1432 do 1494 – wójtami byli szlachcice noszący nazwisko Mączka. Potomek Mączki ze Żnina, Mączel (Manczel), może wnuk, był wójtem Żnina do roku 1400, po czym sprzedał miastu wójtostwo i udał się w nieznane. Imię Mączel, podobnie jak Mączla i Mączka, jest również imieniem skrótowo-spieszczającym, pochodzącym od tego samego imienia Mączsław (Manczsław). W północno-wschodniej Wielkopolsce, w trójkącie miast Żnin – Pyzdry – Golina (60x60x40 km) wójtami byli Mączkowie, i to w niewielkich odstępach czasu. Przypadek, czy jakiś „interes” rodzinny? Czy „małą ojczyzną” Mączki z Żarnowa stanowiło Opoczyńskie Państwo Odrowążów, czy może pochodził on z Wielkopolski – a do Żarnowa wysłano go z jakąś misją? W Wielkopolsce żyli Mączkowie, potomkowie Mącza z Mączyc i Rębowa. Rycerz Mącz, żyjacy w II połowie XIII w., wywodził się z wielkopolskiej linii rodu Odrowążów, tzw. Czeczeradów. Czy „Mącz-sław” z Żarnowa był krewnym Mączków wielkopolskich? Czy jego krewnymi, może potomkami, byli wójtowie Goliny i Pyzdr? Na to pytanie na razie nie znalazłem odpowiedzi. Nie wiemy nic o przodkach Mączki z Żarnowa, nie wiemy jakie imię nosił jego ojciec. Nie wiemy też nic o jego dzieciach. Kto zastąpił go na ławie wójtowskiej w Żninie? Wójtostwo było dziedziczne, majątek wójtowski można było dzielić między potomków, a sędziowaniem mogli zajmować się oni po kolei i czerpać z tego korzyści finansowe. Wiemy natomiast kto był wójtem w Żninie w roku 1400 (KDW, t.6, dok.nr 385). Był to wnuk wójta Mączki, miał na imię Mączel i posiadał siostrę o imieniu Luchna(Łucja). Czyżby imiona pochodzące od Mączsława stanowiły tradycję rodzinną? Imię Mączel to odmiana imienia Mączla, stanowiąca również skrótowo-spieszczającą formę imienia Mączsław, podobnie jak także imię Mączka. Mączel i Luchna zdecydowali się w roku 1400 na sprzedaż miastu wójtostwa żnińskiego. Majątek był widocznie ich wspólną własnością, która dostała się w ich ręce po śmierci ojca, może nawet stało to się w tym samym roku. Dlaczego rodzeństwo zdecydowało się na sprzedaż tego tak intratnego interesu? Można domyślać się, że Luchna mogła potrzebować pilnie pieniędzy na posag, bo chciała wyjść za mąż i osiąść w posiadłościach męża. Mączel nie miał więc wyboru. Poza tym mógł z niepokojem przyglądać się politycznym chmurom, jakie zaczęły gromadzić się od Północy i zwiastować wojnę z Krzyżakami. Ziemia pałucka, gdzie znajdował się Żnin, w pierwszej kolejności mogła paść ofiarą rejzy krzyżackiej. W 1331 r. Żnin został zniszczony przez Krzyżaków i trzeba było wielu lat, aby z powrotem przywrócić normalność. Wprawdzie, dzięki min. jego dziadkowi, miasto zostało otoczone murami, ale przy ówczesnej technice oblężniczej można było sobie z tym poradzić, a w najgorszym wypadku trzeba było tylko cierpliwie oblegać, a czas robił swoje. Czas działał zaś na niekorzyść oblężonych – wkrótce zaczynało im brakować żywności, zaczynały się choroby i śmierć rozpoczynała swoje żniwa.
Nie, nie można dorobku swojego życia, a może i swych małych dzieci, narażać na taki hazard.
Trzeba wybrać dla bezpieczeństwa rodziny jakieś spokojniejsze miejsce na tej ziemi. Na szczęście posiadał jakiś majątek i mógł w oparciu o te środki rozpocząć życie gdzieś na Południu, byle dalej od granicy z państwem krzyżackim. Jakie miejsce wybrał, nie wiemy – nie pozostawił po sobie żadnych śladów. Gdyby jednak w jakiś zakątku Polski, po roku 1400, zaczęły się pojawiać nagle jakieś „mączyste” imiona, wywodzące się od imienia Mączsław – mogłoby to stanowić obiecujący trop.

Bibliografia:
1.KDW, t.6, nr 155, 1350 r.
2. KDW, t.6, nr 385, 1400 r.
3. B.Ulanowski, Wizytacje dóbr arcybiskupstwa gnieźnieńskiego i kapituły gnieźnieńskiej w XVI w.
3.K.Rymut , Nazwiska Polaków
4. R.Mączka, Artykuł w genealodzy.pl: Mączka.Etymologia(Glosa), komentarze
5.R.Mączka, Artykuł w genealodzy.pl: Odszukanie imienia Mączysław, komentarze
6. R.Mączka, Artykuł w genealodzy pl: Mączka.Leksykon


Miczak Mączka z Luboczy.

Zacznijmy najpierw od wyjaśnienia mienia Miczak, które pojawia się w dokumencie źródłowym z roku 1384. W średniowiecznych tekstach łacińskich imiona chrześcijańskie przeważnie podawano w zlatynizowanej postaci: Matthias(Maciej), MichaelMichał), Nicolaus(Mikołaj). Imiona te w życiu codziennym ulegały skrótom i spieszczeniom. Formy skrótowo-spieszczone tworzono od sylaby nagłosowej przez dodanie jakiegoś przyrostka nazwotwórczego np.”cz”, po czym dodawano jeszcze przyrostek spieszczająco-zdrabniający: Michael > Mi+cz+ka = Miczka; Nicolaus>Ni+cz+ka=Niczka. Sądzę, że imię zdrabniająco-spieszczające Miczak pochodziło od polskiej wersji Nicolausa, czyli Mikołaja. Nicolaus raczej występował w dokumentach urzędowych lub używany był przez cudzoziemców. Zdrobnienie od Mikołaja - to Mi+cz+ak(!), nie Miczka(!), ponieważ ten skrót zwyczajowo zarezerwowany był już dla Michała. Formacje z podstawowym „k” w części przyrostkowej oznaczały osoby małe, lub młode, później także potomków. Na pewno nasz bohater z Luboczy był człowiekiem jeszcze bardzo młodym, może nawet nastolatkiem. Tak można by wnioskować przynajmniej z tego, że jego ojciec odznaczał się jeszcze temperamentem i sprawnością fizyczną. Kilkanaście lat później – Miczak, starszy o ponad 20 lat, w dokumentach występował będzie już jako Nicolaus.
Lubocza, z której pochodził Miczak – to wieś leżąca parę kilometrów od średniowiecznego Krakowa, a od 1951 r. znajduje się w obrębie obecnego Krakowa, w dzielnicy Nowa Huta. Na długo przed powstaniem tu kombinatu okolica była znana z osiągnięć miejscowej metalurgii.
Pierwsze dymarki służące do wyrobu żelaza znalezione na tych terenach pochodzą z czasów osadnictwa celtyckiego i były używane na przełomie II i III wieku p.n.e. Na terenie dzisiejszej Nowej Huty odkryto także tzw. „skarb żelazny” – zestaw wytopionych z tego metalu narzędzi rolniczych z IX wieku. Później, na przełomie XV i XVI wieku, Bernard Wapowski pisał: „Na kształt Etny pałają piece za miastem Krakowem, pełne miedzi, srebra i złota ogniem spojonych”. Chodziło tu głównie o wieś Mogiłę, ale Lubocza miała też zakłady produkcji miedzi, kuźnie i wytwórnię płatnerską. Warsztaty płatnerskie w tamtych czasach produkowały: zbroje płytowe dla ludzi i koni, oraz elementy towarzyszące zbroi, jak np. przyłbice, rękawice, szyszaki, kolczugi oraz metalową broń białą; płatnerze produkowali także sztućce. O tym, że w Luboczy istniał warsztat płatnerski wiemy stąd, że w 1439 r. płatnerz z Luboczy otrzymał obywatelstwo miasta Krakowa. We współczesnym Krakowie Lubocza i Mogiła oddzielone są od siebie Hutą im. Sędzimira.
Miczak był pochodzenia szlacheckiego. W dokumencie z roku 1406 zapisany jest jako:
„N.Nicolaus dictus Manczka de Lubocza”. To „N” przed imieniem i przydomkiem oznacza „nobiles”, tj.szlachcic. Nie wiadomo jakiego rodzaju majątek posiadał jego ojciec, zapisany w dokumentach jako Adam z Luwoczy (Luwocza to oboczna nazwa Luboczy). W każdym razie posiadał jakichś podwładnych w postaci komornika i włodarza, jak wynika ze źródła. Wiele wskazuje też na to, że posiadał lub wynajmował mieszkanie w Krakowie. Czy trudnił się tam jakimiś interesami związanymi z branżą metalową? Nie wykluczone. Przy danych osobistych Andrzeja z Luboczy, ojca Miczaka, nie znajduje się żadna inna nazwa osobowa. Wskazywałoby to na to, że nazwa Manczka stanowiło jakieś przezwanie Miczaka, może ze względu na jakieś cechy zewnętrzne, np.bielactwo(?). Nie można też wykluczyć, że istniał jakiś przydomek rodowy, który trzeba było w dokumencie dodatkowo wymienić, ze względu na to, że obok Manczki, w tym samym źródle, wymieniono innego Miczaka, któremu dopisano określenie Długi. Innym osobom dodatkowych nazw osobowych nie przypisywano. Może gdyby Miczak był sam - wystarczyłoby wówczas także zapisanie Miczak z Luboczy? W ciągu najbliższych 50 lat wokół Krakowa spotkać będzie można w źródłach kilka niezależnych „ognisk” Manczków ( Mączków): w Krzysztoforzycach (pocz.XV w.), Lednicy(1431), Biskupicach(1390), Brzuchani(1386), Niepołomicach (1456) no i Luboczy (1384). Sądzę, że nie chodziło tutaj o jakąś epidemię „bielactwa”. Być może pisarz, zapisujący wyrok sądu wójtowskiego, powodował się zwyczajną oszczędnością materiału piśmienniczego – inaczej musiałby zapisać 8 razy „de Lubocza” i 4 razy Manczka. A po co, i tak wiadomo było o kogo chodzi, kto został proskrybowany. Kraków, stolica Polski, był wówczas jeszcze niewielkim miastem, liczącym około 5 tysięcy stałych mieszkańców i wszyscy znali się choćby z widzenia. Znali też wielu mieszkańców z okolicznych wiosek, przyjeżdżających na jarmarki do Krakowa, a także przybyszów, którzy gościli często w Krakowie w sprawach handlowych.
Wróćmy jednak do źródła. W książce „Najstarsze księgi i rachunki miasta Krakowa od r. 1300 do 1400” – jedną z jej części jest „Księga proscriptionum et gravaminum”, najstarsza z zachowanych ksiąg miejskich krakowskich, a w niej, jak sama nazwa wskazuje, m.in. znajduje się wykaz wyroków proskrypcyjnych zasądzonych w poszczególnych latach przez wójtów krakowskich. W interesującym nas roku 1384 wyroki ferował wójt Nicolaus Morder. Oto interesujący nas fragment ksiąg proskrypcyjnych:
"Andreas de luwocze Willa prope mogilam proscriptus propter homicidum ex parte ade de eadem willa. Miczak manczka eius filius Swanch dicti Andree frater, Stanislaus ipsius filius, Miczak dlugi Camerarius dicti Andree, Szczepan Warschonis flodarii et petrus eius filius ex parte dicti Ade propter sequelas et auxilia et wlneraciones commissas in dicto Adam feria quarta anti beati Kyliani."
Pisownię przedstawiłem w taki sposób, jak ona wygląda w oryginale – proszę więc zwrócić uwagę, że niektóre nazwy (Luwocze, Mogilam, Manczka, Petrus) zapisano małą literą.
Z tego wyroku sądowego wynika, że Andrzej z Luwoczy(Luboczy) został proskrybowany i skazany na banicję za zabójstwo niejakiego Adama, pochodzącego z tej samej wsi. W tym zbrodniczym przesięwzięciu współuczestniczyli i zasądzeni zostali także: jego syn Miczak i brat Święch z synem Stanisławem, komornik Andrzeja – Miczak, zwany Długi, oraz Szczepan ze swym synem Piotrem, którzy byli chyba krewnymi włodarza o imieniu Warsz.
Zasądzona kara proskrypcji zwana też była wywołaniem, ponieważ ogłaszano o tym publicznie po wyroku. Takie wywołanie traktowano jako fikcyjną śmierć proskrybowanego, ponieważ przestawał on istnieć dla prawa jako osoba: majątek jego konfiskowano, żona mogła ponownie wyjść za mąż, a skazany w razie schwytania mógł zostać zabity.
Kara ta stosowana była wówczas, kiedy sprawca zabójstwa był nieuchwytny. Normalną karą za zabójstwo była odszkodowanie pieniężne dla rodziny zabitego, zwane główszczyzną, a jego wielkość uzależniona była od statusu społecznego ofiary. Taksa główszczyzny w Małopolsce wynosiła: zabicie szlachcica - 60 grzywien, zabicie włodyki – 30 grzywien, zabicie sołtysa – 15 grzywien, zabicie chłopa – 10 grzywien; główszczyzna za zabicie mieszczanina równa była chłopskiej, ale za zabicie rajców i ławników niektórych miast – płacono główszczyznę szlachecką; kobietom przysługiwały stawki o połowę mniejsze.
Karę śmierci stosowano zaś wówczas, gdy skazany nie był w stanie uiścić kwoty pieniężnej przewidzianej za przestępstwo. Osoba, która dopuściła się morderstwa mogła więc liczyć na wykupienie, ratując życie. Strony sporu spotykały się na rozprawie ugodowej, którą zawierano za pośrednictwem władz. Do tego dochodziły świadczenia na rzecz Kościoła, które zawierały czynności mające „oczyścić” duszę zamordowanego: zamówienie określonej ilości mszy zadusznych; dostarczenie wosku do świec; odbycie pokutnej pielgrzymki do jednego z ówczesnych miejsc świętych, np. Rzymu, Jerozolimy. Czasami ważnym nakazem umowy pojednawczej było wystawienie kamiennego krzyża, mającego trwale upamiętnić zabójstwo. Takie krzyże pokutne znane są u nas głównie z obszarów Śląska, gdzie takie procedury były najszerzej stosowane, zgodnie z istniejącym prawem niemieckim. Natomiast w prawie polskim oprócz zapłacenia główszczyzny formą polubownego załatwienia sporu w wypadku zabójstwa było wprowadzenie tzw. pojednania, zwanego też jednaniem. Aby można było rozpocząć procedowanie jednania należało najpierw zapłacić główszczyznę, a potem dopełnić pokory. Wyglądało to następująco: „zabójca wraz z towarzyszącym mu orszakiem, obnażony do pasa, z mieczem wydobytym do połowy, przystępował do krewnego zabitego i prosił o przebaczenie” .
Ale pokory można było dopełnić tylko między równymi sobie w hierarchii społecznej. Chłop czy mieszczanin, który zabił szlachcica – podlegał obowiązkowej karze śmierci.
W prawie stosowanym w Krakowie, gdzie sądzono według prawa niemieckiego - widoczne były dość liberalne rozwiązania prawne. W tym czasie proskrypcja stosowana mogła być także - jako „akt łaski” wyświadczany przez rajców, uwalniający od kar zapadłych w sądzie wójtowskim (konsultacja rady i wójta). Od 1336 r. radni mogli też podejmować decyzję o powrocie proskrybowanych do miasta. Proskrypcję podzielono też na: doczesną ( na rok i jeden dzień) oraz wieczną ( sto lat i jeden dzień). Uwalniała też od proskrypcji pobożna pielgrzymka do Rzymu.
A teraz przeanalizujmy samo wydarzenie i motywy, którymi mogli się kierować zasądzeni karą proskrypcji. Na pewno nie było to skrytobójstwo, albo przypadkowe zabójstwo, czy też mord dokonany o zmroku. Woźny sądowy nie miał widocznie trudności z ustaleniem tożsamości sprawców, ich powiązań rodzinnych, ustaleniem charakteru ich udziału w zabójstwie. Zeznania woźnych sądowych – miały charakter świadectwa urzędowego. Woźny sądowy, zwany też komornikiem wzywany był aby stwierdzić naocznie fakt zdarzenia i wnieść odpowiednie zeznanie , zwane relacją, do ksiąg sądowych. W wypadku zranienia szlachcica wzywano woźnego, by obejrzał rany, czego dokonywał w asyście dwóch świadków, w wypadku zabójstwa - dla dokonania oględzin zwłok. Tym razem sprawcy widocznie nie kryli się wcale dokonując przestępstwa, przeciwnie, wydaje się, jakby chcieli być zauważeni. Komunikat proskrypcyjny informuje, że poza głównym sprawcą Andrzejem – wszyscy pozostali także zadawali rany Adamowi. Andrzej de Luwocza przy pomocy swych krewnych i przyjaciół, jakby na drodze wojennej - dokonał niemal egzekucji Adama – i był to czysty lincz. Wielka musiała być nienawiść i żądza zemsty, skoro nie zważając na konsekwencje prawne – dokonano tego zabójstwa w taki właśnie sposób, i to chyba w biały dzień, na oczach świadków, którzy takie złożą później zeznania obciążające, wymieniając imiennie sprawców tego mordu. Widocznie obrona honoru rodu, konieczność usunięcia zmazy, która musiała istnieć tak długo jak długo trwało życie obiektu zemsty – pchnęła ich do tego czynu. A była to widać sprawa ważniejsza niż życie – skoro dla oczyszczenia się ze zmazy na honorze - wszyscy musieli solidarnie umoczyć broń we krwi ofiary zemsty. Wygląda to na „vendettę” po polsku, czyli tzw. wróżdę. Tak określano krwawą zemstę za zabójstwo krewnego. Zjawisko „zemsty za krew” szczególnie znane jest z obszarów Korsyki, Sycylii, krajów kaukaskich, ponieważ tam przetrwało najdłużej. W średniowiecznej Europie było to zjawisko nagminne. Także w dawnej Polsce często dochodzono praw nie przed sądem, lecz przy pomocy swych krewnych, przyjaciół i sług – w drodze prywatnej wojny, zwanej w Polsce „wróżdą” albo zwadą. Zabójstwo Adama z Luboczy nosiło cechy wskazujące na to, że mamy do czynienia właśnie z zemstą tego rodzaju. Ród zabitego dokonywał krwawej zemsty na sprawcy zabójstwa, a jeżeli był on z różnych przyczyn nieosiągalny, np. z powodu ucieczki - zdarzało się, że śmierć w odwecie dosięgała jego bliższych lub dalszych krewnych. Pociągało to za sobą dalsze niepotrzebne ofiary, ginęły czasem nawet całe rodziny. Czym mógł właściwie narazić się Adam, co spowodowało taki tragiczny w konsekwencji łańcuch wydarzeń ? W rachubę mogły wchodzić: odwet za zabójstwo bliskiego członka rodziny; obrona czci - użycie słów obraźliwych, nazwanie matki nierządnicą, lub osoby synem nierządnicy – co uważane było za ciężkie przestępstwo, które równoważne było z ceną życia (taka sama główszczyzna); może gwałt na kobiecie należącej do rodziny Andrzeja z Luwoczy? Rodowców mogła nie satysfakcjonować ani główszczyzna, ani proskrypcja dla sprawcy, według liberalnego prawa krakowskiego. Tylko krew sprawcy mogła dać im widocznie należytą satysfakcję, i oczyścić splamiony honor rodziny wobec świata.. A może Adam skazany wcześniej na proskrypcję za zabójstwo, lub gwałt – pojawił się właśnie w Krakowie dzięki amnestii rady miejskiej, lub po odbyciu pobożnej, oczyszczającej pielgrzymki do Rzymu? Ofiara oraz główny sprawca - pochodzili z Luwoczy – a wiadomo, jaka nienawiść może się rozpalić czasami między sąsiadami ze wsi. Być może ta wróżda ciągnęła się już od pewnego czasu i właśnie wtedy przyszła kolej „na ruch” ze strony Andrzeja i jego rodu. Gdzie mogli się schronić proskrybowani za zabójstwo Adama? Bo wygląda na to, że wyrok zapadł zaocznie. Może będą próbowali drogą okrężną wykręcić się główszczyzną, ale to mogło być możliwe tylko wówczas, gdyby po Adamie nie pozostał już żaden mściciel z jego rodu. Gdyby taki jednak istniał – „następny ruch” należał do niego.
W 22 lata później, w 1406 r., w dokumentach sadowych powstała następująca notatka:

„N.Nicolaus dictus Manczka de Lubocza debet iuramentum prestare contra Johannem Kulig civem cracoviensem mettercius probis hominibus, bene possessis corporali tacto sacramento , pro quodam debito hinc ad 6 septimanas de forma iuris”.
(Archiwum Komisji Prawniczej t.10. Najstarsza księga Sądu Najwyższego Prawa Niemieckiego na zamku krakowskim).

Nie ma żadnych wątpliwości, że „Nicolaus dictus Manczka de Lubocza” oznacza znanego nam wcześniej Miczaka. Ilu to mężczyzn „dictus” Manczka ,o imieniu Nicolaus (Mikołaj) - mogło w tym samym czasie pochodzić z Luboczy? Dwóch Mikołajów Mączków w jednej Luboczy - to za wiele! To jasne, że najbardziej niespodziewanie natrafiliśmy na dalszy ślad zagadki kryminalnej z 1384 r.! Wspomniany wyżej dokument dotyczy sprawy czysto cywilnej, a Mikołaj zobowiązany został w nim do złożenia przysięgi zobowiązującej go do uregulowania sprawy długu w określonym terminie. Oczywiście, gdy Mączka sam przebywał w sądzie - to podawał swoje oficjalne, „urzędowe” imię, które w tekście łacińskim zapisywano jako Nicolaus. Natomiast w 1384 r. świadkowie podawali takie imię, jakie znali ze słyszenia. Fakt, że Miczak jawnie pokazuje się w sądach w 22 lat po proskrypcji - oznaczało, że Miczaka już nie obejmowała banicja. Może wykupił się główszczyzną, może proskrypcja okazała się łagodniejsza - czyli była „doczesna”( na rok i dzień), a nie „wieczna” (sto lat i dzień), albo oczyścił się pokutną pielgrzymką do Rzymu.
Nie wiadomo co się działo z jego ojcem i gdzie przebywał. Należy przypuszczać, że może podobnie jak jego syn również wykupił się główszczyzną i pokutą. Mógł też próbować „zmienić klimat”. Jeśli nazywał się Mączka – to mógł zanieść to nazwisko gdzieś daleko – tam „gdzie diabeł mówi dobranoc”. Prawie bezludne, puszczańskie okolice nad Narwią, na pograniczu z Krzyżakami i pogańskimi Jaćwingami oraz Litwinami, nadawały się do tego najlepiej. Mógł też wybrać kraje na południe od Karpat, gdzie mówiono zrozumiałymi językami Słowaków i Czechów. Ale warianty „emigracyjne” wydają się mało prawdopodobne. W chwili popełniania przestępstwa , ojciec Miczaka był jeszcze krzepki i zdolny do wszystkiego jak widać. Szacowałbym go wówczas na około 40 lat, czyli w 1406 r. mógł mieć około 62 lata, a więc mógł nawet już nie żyć. W tym czasach średnia życia nie była duża.
W „Księgach przyjęć do prawa miejskiego w Krakowie 1392-1506”, pod datą 1439 r. znajdujemy zagadkowy zapis: „Jan Monczko de Lubocza, platner”.
Nie mogę się oprzeć myśli, że chodzi tutaj o postać ze znanej nam rodziny Miczaka Mączki, a może nawet z rozrośniętego w Luboczy rodu Mączków(?). Nazwisko jest wprawdzie nieco zniekształcone, ale mogło to powstać z winy pisarza miejskiego. Mógłby to być wnuk Miczaka Mączki. Jeśli jednak taki zapis w Krakowie się utrwalił i tak zapisani zostaną w szkołach miejskich jego synowie –wówczas nie będą już Mączkami. Jan Monczko był płatnerzem – może Mączkowie posiadali jakąś firmę rodzinną, która przechodziła z ojca na syna? Tłumaczyłoby to nam zakres zainteresowań Andrzeja, ojca Miczaka. Może niezależnie od działki ziemi w Luboczy, miał własnych kowali (huta miedzi) i płatnerzy. Kraków zaś był miejscem zbytu jego wyrobów. Może zabójstwo z roku 1384 nosiło też jakiś odcień bezwzględnej walki z konkurencją? Rok 1384 przyniósł jednak koniec jego interesów w Krakowie. Aby otrzymać prawo obywatelstwa miejskiego, jego prawnuk, Jan Monczko powinien posiadać świadectwo „czci dobrej” z poprzedniego miejsca pobytu , w tym pochodzić z legalnego związku - lub mieć poręczenie ze strony obywatela miasta, że takie poręczenie dostarczy; nabyć własność w mieście lub złożyć obietnicę jej nabycia w określonym terminie; złożyć uroczyste zobowiązanie przestrzegania obowiązujących praw i stosowania się do zarządzeń miejskich; złożyć stosowną opłatę do kasy miejskiej. Osoba, która uzyskała akceptację władz miejskich , składała przysięgę i była następnie odnotowywana w księdze przyjęć do prawa miejskiego. Do pocztu obywateli miasta nie zaliczano plebsu mieszkającego w mieście, liczącego 33 – 50 % ludności( czeladnicy, robotnicy najemni, służba, margines społeczny - żebracy, włóczędzy). Ciekawe czy inni potomkowie Miczaka też nosili nazwisko Monczko?
Bibliografia:
1.Najstarsze księgi i rachunki miasta Krakowa 1300 –1400
2.Księgi przyjęć do prawa miejskiego w Krakowie 1392-1506
3.A.Kłodziński, Najstarsze księgi Sądu Najwyższego prawa niemieckiego na zamku krakowskim, Archiwum Komisji Prawniczej, t.10
4. J.Bardach, Historia państwa i prawa polskiego
5.R.Mączka, Artykuł w genealodzy.pl: Mączka.Etymologia(Glosa), komentarze 6.R.Mączka, Artykuł w genealodzzy.pl: Średniowieczni Mączkowie. Epilog , komentarze
7.R.Mączka, Artykuł w genealodzy.pl: Mączka.Leksykon, komentarze





Autor Komentarze
Komentarze
SympatykSympatyk



____________
Od: Lip 02, 2006 Posty: 4364
Napisano:Lis 08, 2008 - 20:34
Skomentuj ten artykułw tym wątku
_EZFORUMCOMMENTS_USERINFO p
Komentarze
SympatykSympatyk



____________
Od: Lip 02, 2006 Posty: 4364
Napisano:Lis 15, 2008 - 00:55
Skomentuj ten artykuł w tym wątku
_EZFORUMCOMMENTS_USERINFO p
Komentarze
SympatykSympatyk



____________
Od: Lip 02, 2006 Posty: 4364
Napisano:Lis 22, 2008 - 09:32
Skomentuj ten artykuł w tym wątku
_EZFORUMCOMMENTS_USERINFO p
Komentarze
SympatykSympatyk



____________
Od: Lip 02, 2006 Posty: 4364
Napisano:Lis 29, 2008 - 23:10
Skomentuj ten artykuł w tym wątku
_EZFORUMCOMMENTS_USERINFO p


Kliknij aby przejść do komentarzy na forum

donate.jpg
Serwis Polskiego Towarzystwa Genealogicznego zawiera forum genealogiczne i bazy danych przydatne dla genealogów © 2006-2024 Polskie Towarzystwo Genealogiczne
kontakt:
Strona wygenerowana w czasie 1.155698 sekund(y)